
Wiem, że planujecie inwestycje w nowe tunele. Czy będzie w nich rosła także malina?
Mateusz Kwiatkowski: Tym razem będzie to jeżyna. Nasze doświadczenia z jej uprawą napawają optymizmem. Technologia jest bardzo podobna jak w przypadku maliny, wydajność nawet lepsza. Będziemy uprawiać więcej ‘Glorniwy’. W początkach sezonu motywacji i sił zawsze jest więcej, a zatem równolegle w ofercie będą oba gatunki. Potem już skupiać będziemy się wyłącznie na malinie. Pod uprawę jeżyny stanie nowy tunel o powierzchni ok. 1,20 ha, ale już na innej działce. Tu, gdzie mieszkamy, tunele zajmują 3,00 ha i nie ma na obecną chwilę możliwości ich powiększenia.
A nie myślałeś o uprawie truskawki? Wydaje się naturalnym dopełnieniem jagodowego asortymentu w tej sytuacji.
MK: Co jakiś czas myślę o czymś nowym. Truskawka jest kusząca, ale obawiam się, że spowodowałaby zaburzenia w harmonogramie prac. Zespół pracowników jest obecnie bardzo doświadczony w uprawie malin i jeżyn, można powiedzieć, że rozumiemy się często bez słów. Truskawka, zwłaszcza uprawiana na rynnie, byłaby czymś zupełnie nowym, co wymagałoby poukładania prac w gospodarstwie na nowo. Łatwiej logistycznie jest skalować produkcję, którą dobrze znamy.
To jak będzie wyglądał u Was sezon 2026?
MK: Aktualnie wietrzymy mocno tunele z krzewami jeżynowymi. Chcemy, by możliwie jak najszybciej weszły w spoczynek zimowy. Są wstępnie przycięte, dokonamy korekt w tym zakresie po zimie. Na nowej działce, gdzie już rośnie jeżyny stanie nad nimi wspomniany wcześniej tunel i tam też będziemy zbierać owoce.
Gdy chodzi o maliny, to ‘Enrosadira’ aktualnie w tunelu zajmuje ok. 1,20 ha i ona zniknie, a w jej miejsce wstawione zostaną doniczki z ‘Sereną’, która na analogicznej powierzchni w tym sezonie wyprowadzana była z plug-a w podwójnej obsadzie. Wszystkie maliny prowadzone będą na podwójny zbiór.
Razem to już ponad 4 ha upraw tunelowych. Czy decyzja o produkcji jagodowych w takiej technologii była dobra i zamierzasz przeprowadzać kolejne inwestycje?
MK: Przede wszystkim, trzeba lubić to, co się robi. Oczywiście, miewam czasem chwile zwątpienia ale to przechodzi. Z drugiej strony po prostu nie mam wyjścia. Zainwestowałem w to mnóstwo środków finansowych i własnego czasu oraz energii. Tak naprawdę mogę tylko brnąć w to dalej. Teraz jednak już trochę spokojniej, bez niepotrzebnych emocji towarzyszących wielokroć początkującym. Trzeba też dbać o równowagę w życiu i higienę mentalną.
Czy mógłbyś rozwinąć to nieco enigmatyczne stwierdzenie?
MK: Umówiliśmy się z żoną, że nie mieszamy życia zawodowego z prywatnym. Mamy w domu, gdzie mieszkamy oddzielne pomieszczenie do prac biurowych. Jeśli coś trzeba zrobić, to tylko tam i nigdzie indziej. Salon, jadalnia – to przestrzeń dla nas, naszych dzieci, miejsce spotkań z rodziną i przyjaciółmi.
Trochę też poluję w wolnych chwilach. Kontakt z naturą, opieka nad lasem i zwierzętami oraz ich obserwacja pozwala mi na kilka godzin raz na jakiś czas zupełnie odciąć myśli od gospodarstwa. Regeneruję w ten sposób siły, nabieram dystansu do tego czym zajmuje się zawodowo i co w życiu jest naprawdę ważne.
Rozumiem. Ale czy zwiększenie produkcji przypadkiem nie sprawi, że czasu dla najbliższych i na pasję będzie mniej?
MK: Mam nadzieję, że będzie dokładnie odwrotnie. Jak już wspominałem, mam bardzo doświadczonych, rozsądnych większości pracowników. Jednemu z nich, który jest z nami już od półtorej dekady, powierzam coraz więcej zadań i odpowiedzialności. Chciałbym, żeby docelowo odciążył mnie mocniej w prowadzeniu prac bezpośrednio na plantacjach. Jeżeli gospodarstwo będzie generować więcej przychodów, to znajdą się środki na to, bym sam nie musiał ręcznie zarządzać każdym procesem i czynnością.
Widzę, że bardzo dbacie o ludzi. Czy ten imponujący obiekt obok domu to pracowniczy hotel?
MK: Dokładnie tak! Pomieszczenie jest właśnie wykończane. Będzie tam kuchnia z jadalnią, łazienki i na początek 5 pokoi. Docelowo w łatwy sposób liczbę tę będzie można podwoić. Jeśli gospodarstwo powiększy się zgodnie z naszymi planami, to będę mógł w dość komfortowych warunkach zakwaterować tam do 40 osób. Zgodnie z przepisami na tej powierzchni mogłoby ich być nawet dwukrotnie więcej. Zależy mi jednak na tym, by osoby pracujące u nas były dobrze wypoczęte i po prostu zadowolone z tego w jakich warunkach bytują.
Także tutaj znajdzie się moje docelowe biuro. To dodatkowo jeszcze odseparuje życie rodzinne od zawodowego, a w dodatku będę bliżej ludzi, a także będzie dogodna przestrzeń do spotkań z nabywcami owoców. Co więcej, przejście z nowego biura do pompowni trwać będzie 20 sekund – akurat żywienie roślin i ich biostymulacja przez fatygację to te obszary działalności, które wciąż w pełni rezerwuję dla siebie, nawet jeśli w przyszłości zwielokrotnimy produkcję.
Bardzo dziękuję za poświęcony czas i rozmowę!
MK: Także dziękuję i pozdrawiam czytelników jagodowe.pl.