Uczestnicy Berry ConMichał Piątek
StoryEditorminiony sezon

Podsumowanie sezonu jagodowego 2024

07.03.2025., 07:00h

Pierwszym prelegentem Berry Con, spotkania plantatorów w dniu 27 lutego 2025 roku w Warszawie, był Daniel Oleksiuk z firmy Agronom Plants. Mówił o problemach i wzywaniach w uprawie jagodowych w minionym roku. Najpierw poruszył kwestie klimatyczno-pogodowe a potem przeszedł do zagrożeń jakie niosły choroby i szkodniki

Sezon długi i z ciepłą pogodą

Daniel Oleksiuk z firmy Agronom Plants poruszył wybrane problemy związane z produkcją owoców w 2024 roku. We wstępie zauważył, że sezon zaczął się bardzo wcześnie. Już koniec marca był bardzo ciepły, temperatury w tym miesięcy dochodziły do 26 C, a na początku kwietnia był dzień, gdy termometr wskazał ponad 27 C. Wczesny start wegetacji oznacza konieczność przygotowania roślin na nadchodzące okresy chłodu i przymrozków, które w 2024 roku nadeszły pomimo wczesnej i szybkiej wiosny.

image

Daniel Oleksiuk, Agronom Plants,

FOTO: Michał Piątek

Wysadzanie sadzonek z chłodni w tak wygrzane w marcu tunele też przysparzało problemów. Wygrzana górna część roślin i wychłodzony korzeń sprawiały, że część roślin zamierała.

Nagły dynamiczny wzrost i potem jego zatrzymanie spowodowane ochłodzeniem w maju prowadziły do rozwoju chorób grzybowych. Przysporzyło to także wielu trudności związanych z nawodnieniem – przelewanie podłoży w warunkach chłodu jest szczególnie niebezpieczne dla systemów korzeniowych.

O tej porze roku także bardzo ważne jest dynamiczne zarządzanie wentylacją tuneli. Gdy w zeszłym sezonie zachodziła obawa o nadmierne podlewanie w warunkach chłodu, wietrzenie tuneli także bywało korzystne dla wyprowadzenia powietrza wysyconego wodą, by transpiracja mogła zachodzić poprawnie a rozwój chorób grzybowych dawało się kontrolować.

Czytaj także:

image
ochrona plantacji

Lekka zima i wczesna wiosna: możliwa silna presja szkodników

Niestety, także nagłe zmiany pogody w kwietniu i maju były wyznaniem dla roślin, zaburzeniem ich wegetatywnego rozwoju. Występowały problemy z zapyleniem spowodowane zbyt wysokimi temperaturami w tunelach. Uwidoczniła się mniejsza aktywność owadów zapylających. Odpowiedzią na takie sytuacje w 2025 roku i w kolejnych sezonach może być zwiększenie ponad optymalny poziom liczebności owadów zapylających kwiaty.

Jesień również postawiła pewne wzywania przed plantatorami i ich roślinami. Jeszcze na początku listopada temperatura w cieniu na zewnątrz tuneli przekraczała 10-12 C. Taka zmiana klimatu oznacza, że w przypadku malin możliwe jest wykorzystanie 2 pełnych zbiorów, a w przypadku truskawek powtarzających - 3 kompletnych wyrzutów owoców.

Mączniak prawdziwy i grzyby sadzakowe

Prelegent mówił także o kwestiach związanych ze zwalczaniem mączniaka prawdziwego. Potrzebne jest lepsze zrozumienie istoty tej choroby i jej rozwoju dla efektywnej kontroli zagrożenia. Mączniak szczególnie groźny jest pod osłonami, gdzie cyrkulacja powietrza jest słaba. Choroba rozwija się w temperaturze 15-25 °C w wilgotności powietrza 60-80%. W tunelach jest mu więc szczególnie dobrze z powodu dużego zagęszczenia roślin i braku lub ograniczonego przewiewu. Poraża on wszystkie części rośliny.

W tunelowej uprawie malin dostrzegalnym problemem w sezonie 2024 był sadzak. Rozwija się on na wydzielinach mszyc i resztkach organicznych, np. na nektarze, który nie został zebrany. Brak dobrego zapylenia i wysoka wilgotność to dobre warunki do rozwoju tej choroby - sprzyja jej deszczowa aura. Także nadmiar wilgoci w doniczce jest czynnikiem korzystnym dla rozwoju grzybów sadzakowych. W takiej sytuacji maliny podają korzeniami wodę, ale liście nie są w stanie jej wytranspirować i w efekcie nasila się produkcja nektaru. Ważne jest, by malin nie podlewać więc na noc. W uprawie w otwartym gruncie problem praktycznie nie występuje. Dla ograniczenia choroby potrzebne jest wiec zwiększenie liczby zapylaczy i w ostateczności dopiero wprowadzenie zabiegów chemicznych i biologicznych.

Drosophila suzukii była bardzo groźna w 2024 roku!

W 2024 roku wystąpiło nasilenie presji Drosophila suzukii. Muszka plamoskrzydła miała dobre warunki do rozwoju. Złożyła się na nie lekka zima, wczesna i ciepła wiosna, długi sezon a więc i dużo czasu do wytworzenia wielu pokoleń. Szkodliwość polega na uszkadzaniu owoców. Pojawiają się w nich larwy, co dyskwalifikuje je z obrotu handlowego. Jedna samica może złożyć 300-600 larw, a pokoleń może być nawet kilkanaście. Skala zniszczeń w korzystnym dla gatunku sezonie może być zatem przytłaczająca, niwecząca możliwość wypracowania dochodu.

Czytaj także:

image
Drosophila suzukii

Muszka plamoskrzydła – nowa możliwość zwalczania groźnego szkodnika

Aby ograniczyć ten problem trzeba zadbać o higienę – regularnie prowadzić zbiory i nie pozostawiać przejrzałych jagód na krzewach czy na ziemi pod roślinami. Można także stosować pułapki z octem jabłkowym do masowego odłowu ale też stosować siatki o oczku o średnicy mniejszej niż 1 mm. Pozytywne rezultaty przynosi także naturalnych wrogów – trwają prace nad wykorzystaniem nicieni. Ostatni element startegii walki ze szkodnikami to opryski chemiczne.

Wciornastki także były groźne

Prelegent informował także o dużej presji wciornastków: tytoniowca i zachodniego. Osobniki tych gatunków odżywiają się sokiem komórkowym, a ich bytność na plantacjach przekłada się na deformacje owoców i obniżenie plonu ogólnego. Szkodnik szybko namnaża się i nie jest łatwy w zwalczeniu. Prelegent podkreślał uodparnianie się szkodnika na niektóre zabiegi chemiczne oraz naloty osobników spoza plantacji.

Kluczem jest monitoring, a po stwierdzeniu obecności szkodnika wprowadzić należy metody biologiczne i chemiczne zwalczania go. Populacja może być też ograniczana m.in. poprzez stosowanie siatek, takich jak w przypadku Drosophila suzukii.

 

12. marzec 2025 12:23