Rodzinna firma
Początków działalności firmy Aronia Eggert można doszukiwać się w 1975 roku, kiedy to Piotr Eggert rozpoczął prace nad tym gatunkiem. Aktualnie funkcjonuje szkółka, która produkuje ok. 1 mln sadzonek rocznie. Podmiot przetwarza także owoce, które w 2024 roku nabył w ilości ok. 1500 t. Powstaje z nich przeszło 70 różnych produktów, a katalog ten stale rośnie. Funkcjonuje tu także dział badań i rozwoju. W Polsce istnieje obecnie 830 tys. firm rodzinnych. Jest w nich możliwość budowy wieloletniej strategii, dzielenia się doświadczeniami. Nie zawsze jest łatwo, ale taki wariant budowy marki ma pewne niezaprzeczalne zalety – informuje Paweł Eggert. Firma posiada też jedyną w Polsce zarejestrowaną odmianę aronii, tj. ‘Nero-Eggert’. Sadzonki tej selekcji trafiają do 36 krajów i już rosną na trzech kontynentach.
Zbyt na przetwory z aronii rośnie
W wielu krajach dzięki popularyzacji uprawy aronii wygenerowało się zapotrzebowanie na produkty na bazie tego owocu. To z kolei wpłynęło na decyzję o uruchomieniu przetwórni przez kierownictwo Aronii Eggert. Surowiec pochodzi z gospodarstw, które nabyły w firmie sadzonki. To element budowania więzi z plantatorami, klientami szkółki. Funkcjonuje więc baza surowcowa, którą Paweł Eggert zdecydował się zagospodarować.
W regionie Grójca istnieje spora liczba tłoczni o zróżnicowanych możliwościach przetwórczych, gotowa infrastruktura przetwórcza. Produkty wytwarzane są więc przez podwykonawców. Aronia Eggert zajmuje się ich sprzedażą, głównie na rynki międzynarodowe. Kluczem było wsłuchiwanie się w głosy konsumentów i dostosowywanie portfolio do ich potrzeb i oczekiwań. Nadrzędnym celem jest budowa długofalowej strategii rozwoju w gronie partnerów, wspólnym wysiłkiem, poprzez cierpliwe budowanie kompletnego łańcucha dostaw.
Rynek aronii i kontraktacje
Elementem wpływającym na ustabilizowanie rynku ma być wprowadzenie systemu wieloletnich kontraktacji dostaw surowca do Aronii Eggert. Umowy podpisywane byłyby na okres trzech lat i zawierałyby zapisane, progresywne stawki. Sugeruję, by plantatorzy zainteresowani okontraktowaniem swej produkcji deklarowali w umowach sprzedaż ok. połowy spodziewanego plonu. To bezpieczne z uwagi na możliwe wystąpienie czynników redukujących zbiory jak susze czy przymrozki majowe. Będziemy jednak w stanie zagospodarować także owoce nieobjęte umową, na zasadach rynkowych. Taki system zapewni firmie bazę surowcową a plantatorom da pewność zbytu i znajomość ceny po jakiej zawarta zostanie transakcja – wyjaśnia Paweł Eggert.