
Przez wiele lat prowadził Pan sad jabłoniowy. Skąd decyzja o zmianie profilu produkcji i przetwarzaniu owoców we własnym zakresie?
Grzegorz Maryniowski, BiGrim: Chociaż w uprawie konwencjonalnej jabłoni specjalizowaliśmy się wiele lat i mieliśmy duże doświadczenie, dziś ta metoda uprawy w naszym gospodarstwie jest już historią. Mamy sentyment do tradycyjnych, starych odmian i one pozostały w uprawie. Do zmiany metody uprawy i wprowadzenia nowych gatunków zmusiła nas sytuacja na rynku jabłek i problemy z uzyskaniem opłacalnych cen. Przekształciliśmy swoje gospodarstwo na ekologiczne, a później zaczęliśmy przetwarzać owoce. Tłoczyliśmy soki i szukaliśmy niszowych gatunków. Naszym głównym celem było dostarczenie na rynek produktów charakteryzujących się niezwykłymi wartościami prozdrowotnymi. Tak trafiłem na rokitnika zwyczajnego i oliwnika wielokwiatowego.
Rokitnik zwyczajny to podstawa Pana produkcji?
Owoce rokitnika wykorzystałem po raz pierwszy jako dodatek do soku jabłkowego – to był strzał w dziesiątkę. Zgłębiałem wiedzę na temat jego właściwości – szybko okazało się, że zawiera dużo witaminy C, tryptofanu i kwasów wielonienasyconych zwłaszcza omega 7 i 9, niewystępujących w innych owocach. Na własnej skórze przekonałem się o jego właściwościach i wiedziałem już, w którą stronę pójść. W ten sposób rokitnik stał się motorem napędowym naszej działalności. Zaczęliśmy od małych ilości, potem posadziliśmy plantację bezkolcowej odmiany ‘Marija’. Aktualnie rozwijamy plantację, ale wybieramy nowe odmiany, dojrzewające później.
Skąd zainteresowaniem oliwnikiem wielokwiatowym?
Historia zaczyna się od pewnej konferencji zorganizowanej w Warszawie, w której uczestniczyłem. Jeden z wykładów dotyczył właśnie oliwnika i jego wyjątkowych właściwości prozdrowotnych. Wygłosiła go dr hab. Anna Bieniek prof. UWM. Dzięki Jej uprzejmości uzyskałem kilka kilogramów owoców z krzewów oliwników uprawianych i ocenianych w Zakładzie Dydaktyczno-Doświadczalnym UWM w Olsztynie i mogłem przetestować je w swojej przetwórni. Powstały pierwsze próbne soki i dżemy. Oliwnik okazał się mieć ogromny potencjał prozdrowotny. Pani Anna pomagała mi od początku – dostarczała cenne informacje dotyczące właściwości odżywczych obu gatunków oraz wiedzę agrotechniczną. Współpracujemy ponad 10 lat i bardzo cenię tę znajomość. W naszym gospodarstwie posiadamy już odmiany takie jak ‘Sweet Scarlet’ oraz ‘Red Milan’. Obecnie czekamy na sadzonki odmiany ‘Marianna’, której owoce oceniam jako atrakcyjne do przetwórstwa (twórcą tej odmiany jest właśnie prof. Bieniek, w 2024 roku ‘Marianna’ została wpisana do Krajowego Rejestru COBORU) oraz innych biotypów. W testach prowadzonych w naszym gospodarstwie oliwnik sprawdził się bardzo dobrze, dlatego teraz wprowadzimy go na szerszą skalę.
Oliwnik sprawdza się przy produkcji konfitur, dżemów, soków, a także nalewek i wina. Wyprodukowaliśmy również olej z oliwnika. Produkty na bazie oliwnika są niszowe, ale niezwykle obiecujące pod kątem zdrowotnym. Co więcej, właściwości tego gatunku są nadal badane i mam nadzieję, że będzie to rewolucja w tej dziedzinie.
Część produkowanych przez Pana produktów powstaje również z owoców derenia jadalnego?
Dereń jadalny jest zdecydowanie najbardziej rozpropagowany spośród gatunków, o których dziś mówimy. Pani Bieniek jest twórcą opatentowanego dżemu dereniowo – aktinidiowego (mini kiwi) z dodatkiem cytryńca chińskiego, który jest bardzo ciekawy w smaku. Ja też mam pomysł na nowe produkty z derenia. Większość osób kojarzy owoce tego gatunku z nalewkami, jednak ja chcę wykorzystywać je w połączeniu z innymi owocami w sokach i innych produktach. Co ciekawe, tymczasową ochroną odmian objęte są kolejne dwa biotypy derenia jadalnego pod nazwami ‘B 9’ - ‘Adriana’ i ‘Koroto’ z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, których twórcą jest także prof. Bieniek. Je także chciałbym przetestować we własnym gospodarstwie.
Czy warto inwestować w niszowe gatunki jak rokitnik, oliwnik czy dereń jadalny?
Wielu sadowników i plantatorów zadaje mi to pytanie, a ja za każdym razem odpowiadam – najpierw sprzedaj, potem posadź. Sami nie zagwarantujemy odbioru wszystkich wyprodukowanych owoców. Oczywiście, współpracujemy z plantatorami, jednak dokupujemy owoce dopiero, kiedy przetworzymy swoje. Dziś najbardziej perspektywicznym gatunkiem wydaje mi się oliwnik wielokwiatowy i chętnie porozmawiałbym o uprawie tego gatunku z potencjalnymi dostawcami.
Kto jest odbiorcą Pana prozdrowotnych produktów?
Przez lata pracy udało nam się dotrzeć do konsumentów, którzy świadomie szukają zdrowej żywności. To jednak nie stało się samoczynnie. Na wszelkie sposoby informowałem o właściwościach niszowych gatunków.
Budowaliśmy sprzedaż przez Internet. I co najważniejsze – kluczową rolę odegrał osobisty kontakt z konsumentem. Z czasem zaczęły napływać zamówienia i zaproszenia na różne wydarzenia. Do celu dochodziliśmy wiele lat, ale dzięki temu rozwijaliśmy swoją działalność w sposób przemyślany. Dziś swoje produkty sprzedajemy głównie przez Internet, ale także innym hurtownikom, czy też sklepom ze zdrową żywnością. Oferujemy je również na różnego rodzaju wydarzeniach plenerowych. Obecnie oferta naszej firmy jest szeroka. Produkujemy soki, suszone owoce mikronizowane, dżemy, konfitury, oleje, octy, liofilizaty, a także szereg innych unikalnych produktów, takich jak zdrowe przekąski i słodycze.
Rynek produktów ekologicznych, prozdrowotnych zdecydowanie będzie się rozwijał, ale potrzebna jest promocja. Od lat staramy się edukować konsumentów i przynosi to pozytywny efekt.
Świadomość ludzi wzrasta, zapotrzebowanie na takie produkty także. Edukacja zrobiła dużo, ale wciąż należy rozwijać badania naukowe i promować nowe gatunki. Zatem wracając do Pani pytania – czy warto zainwestować w taką uprawę? Tak, jeśli zadbamy o odpowiedni zbyt i promocję naszych produktów.
Dziękujemy za rozmowę
Cały wywiad przeczytasz w kolejnym wydaniu czasopisma Jagodowe.pl