
Zamiast spadków nagły wzrost ceny ropy
Truizmem byłoby stwierdzenie, że żyjemy w nieprzewidywalnej rzeczywistości. Wiele wskazywało na to, że ostatnio przynajmniej o ceny paliw możemy być spokojni; oto bowiem jeszcze niespełna tydzień temu media donosiły o presji Arabii Saudyjskiej na zwiększenie limitów wydobycia w ramach OPEC+. Chodziło o to, aby dumpingowymi cenami odzyskać pozycję na rynku częściowo utraconą na rzecz USA, które na potęgę wydobywają ostatnimi czasy surowiec z łupków.
Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie pod koniec ubiegłego tygodnia; po izraelskim ataku na Iran cena ropy brent wzrosła w ujęciu dobowym najbardziej od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę – z poziomu ok. 69 dolarów za baryłkę do prawie 79,5 dolara w piątkowym szczycie. Dziś ceny oscylują wokół 74,5 dolara za baryłkę. Panika wynika nie tyle z perspektywy ograniczenia irańskiego eksportu ropy naftowej, ile z obaw przed zamknięciem kluczowego dla eksportu tego surowca przez pozostałe kraje leżące nad Zatoką Perską cieśniny Ormuz, przez którą przepływa 1/5 światowego zużycia.
Jak wojna na Bliskim Wschodzie zmieniła ceny w Polsce?
Co to oznacza dla polskiego rynku paliw? Jeszcze tydzień temu średnia hurtowa cena oleju napędowego była w granicach 4520 zł/m3, aby w sobotę przekroczyć 4655 zł/m3 (dane e-petrol.pl). To jeszcze umiarkowane podwyżki, choć już zaczynamy obserwować je na stacjach paliw. Nie ulega wątpliwości, że w najbliższym czasie ceny na stacjach będą nadal rosły.
Według prognoz serwisu e-petrol.pl paliwa w tym tygodniu będą drożeć, a podwyżki sięgną średnio ok. 6 gr/l zarówno w przypadku oleju napędowego jak i benzyny; jedynie LPG powinien tanieć średnio o 3 gr/l.