
Miód - Polska nie jest samowystarczalna
Pobieżne porównanie skali importu i eksportu miodu w ostatnich dwóch dekadach, a także bardziej szczegółowe w ostatnich latach, uwidacznia wyraźny problem z możliwością nasycenia wewnętrznego rynku miodem przez krajowe pasieki. W ostatnich trzech sezonach z Polski wyjeżdżało średnio 12-14 tys. t miodu, a sprowadzaliśmy ok. 27-28 tys. t. Wygląda więc na to, że do samowystarczalności w tym względzie brakuje nam kilkunastu tysięcy ton miodu.
Niskie ceny sprowadzanego „miodu”
Głównym kierunkiem z jakiego importujemy miód są Chiny. Tak, te same Chiny z których napływały komunikaty o wytruciu pszczół w całych prowincjach i konieczności ręcznego zapylania roślin. Ceny produktu sprowadzanego z tamtego kraju nie przekraczają poziomu 6,00 zł/kg (a w tym sezonie nawet 5,00 zł/kg), co już powinno dawać do myślenia. Czy w kraju o zarobkach zbliżonych do polskich można wyprodukować miód, spakować w beczki i wysłać na drugą stronę planety tak, aby w docelowym miejscu kosztował 5,00 zł/kg? Nie mam oczywiście dowodów na to, że Chińczycy fałszują miód. Z drugiej jednak strony miód właśnie bywa przedmiotem bardzo licznych oszustw. Jak donosi Topagrar Polska, niedawne badania przeprowadzone przez Niemiecki Związek Pszczelarzy Zawodowych (DBIB) oraz Europejski Związek Zawodowych Pszczelarzy (EPBA) wykazały nieprawidłowości w 25 z 30 pobranych próbek. W niektórych z nich nie znaleziono DNA pszczół, więc był to produkt zupełnie syntetyczny. W części prób jego udział był śladowy. Być może sprowadzanie chińskiego miodu do Polski i blendowanie go z krajowym ma służyć właśnie „uszlachetnieniu” tego miodopodobnego produktu? Każdemu konsumentowi pragnącemu zakupić miód proponuję prosty eksperyment: proszę wejść do sklepu i przeczytać etykiety. W większości będziemy mieli do czynienia z enigmatyczną informacją, że miód pochodzi z krajów UE i spoza UE.
Jak poprawić sytuację krajowego pszczelarstwa?
Przede wszystkim zaprowadzając uczciwą konkurencję. Czy miód skupowany w innych krajach może być tańszy niż Polski? Pewnie, że tak! Jeśli jednak trafia do Polski, to niech faktycznie będzie miodem. A gdy trafia do sprzedaży, niech będzie oznaczony zgodnie z prawdą, by konsument mógł dokonać świadomego wyboru.
Być może także dobrym pomysłem byłoby utworzenie funduszu którego celem byłaby promocja spożycia krajowego miodu. Ostatnio branżę ogrodniczą rozgrzała informacja o propozycji nowopowstałego Stowarzyszenia Pszczelarzy Staropolskich przejęcia 15% środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. Pieniądze gromadzone w nim pochodzą z prywatnych wpłat, których jednak nie dokonują ani pszczelarze ani firmy obracające miodem. Być może mógłby powstać analogiczny fundusz, gdzie odprowadzane byłyby wpłaty z faktur za skupowany miód i w ten sposób generowano by środki na promocję jego spożycia?
W Polsce średnio statystycznie zjadamy nieco poniżej 1,0 kg miodu w przeliczeniu na osobę, a są kraje, gdzie wskaźnik ten jest znacznie wyższy. Jest więc potencjał do rozwoju. Ale wpierw potrzebne jest wprowadzenie uczciwych zasad rynku.
Być może dobrym pomysłem byłoby także zacieśnienie współpracy sadowniczo-pszczelarskiej. Jagodniki, zwłaszcza malinowe i borówkowe, oferują pszczołom niezłe warunki do gromadzenia miodu. Obecność pszczół na plantacji z kolei jest silnym czynnikiem plonotwórczym.
Dziękuję Wojciechowi Kopeć za opracowanie i udostępnienie danych liczbowych dotyczących polskiego eksportu i importu miodu.