
Do kiedy będą krajowe maliny?
Odpowiedzi na to pytanie udzieli natura. Zdarzały się sezony o długich i ciepłych jesieniach, kiedy ostatnie maliny zbierane były jeszcze w trzeciej dekadzie grudnia. Tak długie eksploatowanie roślin nie pozostaje bez wpływu na ich zimotrwałość i wydajność w kolejnym sezonie. Nie mniej jednak wyciagnięcie zbiorów nawet na okres kolejnych 2 miesięcy teoretycznie jest możliwe.
W praktyce wydaje się jednak mało prawdopodobne. Aktualnie obserwujemy problemy z tworzeniem się wiru polarnego, potężnego niżu nad biegunem północnym, utrzymującego chłodne powietrze daleko na północy. W latach, gdy wir polarny jest silny, zimy są lekkie. Gdy jest słaby i podatny na zaburzenia, mamy do czynienia ze spływami zimnego i częstokroć mokrego powietrza.
Tworzenie się silnego wiru polarnego osłabia także pokrywa śnieżna na Syberii. Ta w tym roku pojawiła się dość wcześnie i już jest obfita. To także jeden z czynników zapowiadających zimę podobną bardziej do klasycznych polskich zim niż do tych, które pamiętamy z ostatnich lat.
Generalnie jednak zmierzam do tego, że jeśli trendy pogodowe utrzymają się, to pewnie jeszcze w październiku spodziewać możemy się pierwszych opadów śniegu na nizinach i nawrotu przymrozków pomimo krótkotrwałego ocieplenia zapowiadanego po 20 października. Pogoda w listopadzie może zaś definitywnie zakończyć malinowy sezon.
Ceny malin na giełdach
Póki co jednak, maliny wciąż są zbierane. Dobrze pod kątem plonowana i jakości uzyskiwanych owoców prezentuje się w wielu gospodarstwach zwłaszcza ‘Serena‘. Krajowy standard, jakim pozostaje ‘Enrosadira‘ też dość płynnie znajduje nabywców.
Na podwarszawskich Broniszach maliny wyceniane są na 120-170 zł/karton. Innymi słowy oznacza to, że w przeliczeniu na kilogram ceny nie spadają raczej poniżej poziomu 30 zł. Podobne, nieznacznie wyższe ceny obowiązują na Zjazdowej w Łodzi, zaś pod Lublinem w przeliczeniu na kilogram za maliny uzyskać można 30-35 zł.